~W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu~
Blondynka siedziała przy toaletce dzielnie poprawiając swój makijaż przed następnym - ostatnim już tego wieczora - występem. Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie będzie mogła się wydostać z klubu. Owszem, był jak jej drugi dom i to tu poznała swoją najlepszą przyjaciółkę, jednak praca potrafi wymęczyć.
-Candy - usłyszała damski głos dochodzący z końca pomieszczenia i odwróciła głowę w tamtą stronę.
W progu stała jej szefowa - Ivy. Wysoka brunetka, która nauczyła ją swoich wszystkich, popisowych numerów. Blondynka była jej ulubioną tancerką, a więź miedzy nimi nawiązała się od razu, kiedy się poznały. Były jak dwie krople wody, pomimo różnic zewnętrznych. Kolor włosów, oczu, wzrost, sylwetka.
-Tak?
-Możesz iść do domu. Są twoje urodziny. Spędź je w miłym towarzystwie - posłała jej ciepły uśmiech.
-Ale co z klientem? Przecież..
-Melissa cię zastąpi - przerwała jej - Baw się dobrze i jeszcze raz wszystkiego najlepszego - dodała opuszczając pomieszczenie.
Lindsay poprawiła jeszcze swoje jasne włosy i zabierając torebkę, tylnym wyjściem, opuściła klub. Złapała czarną taksówkę i po dojechaniu na miejsce zapłaciła kierowcy należną sumę. Otworzyła metalowe drzwi budynku, w którym znajdowało się jej mieszkanie. Poprzez swoją pracę bardzo się usamodzielniła. Nie żeby jej rodzice przejmowali się jej losem. Od osiemnastego roku życia mieszkała sama. Jej ojciec, jak i matka nie dopytywali czy starcza jej na chleb. Wysyłali jej co miesiąc trzysta funtów i w sumie to tyle pomocy z ich strony. Radziła sobie sama i jak na razie dobrze jej szło. Pieniądze, które otrzymywała jako pensje za taniec w klubie zdecydowanie wystarczały jej na opłaty i rożne zachcianki. Nie brakowało jej ich.
Wyciągnęła klucze z torebki i przekręciła zamek w drzwiach. Pchnęła ciężką, drewnianą powłokę i weszła do mieszkania. Położyła trzymane w rękach rzeczy na komodzie i zdjęła swoje buty, układając je obok innych. Lubiła obcasy, choć czasem jej nogi 'mówiły' co innego.
Przeszła do salonu, po drodze świecąc światło i jakie było jej zdziwienie, kiedy na kanapie ujrzała swoją najlepszą przyjaciółkę - Katherine z ubraną na głowie urodzinową czapeczką.
-Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęła podrywając się z miękkiego mebla i rzucając na blondynkę stojącą w progu. Mało co nie straciły równowagi, jednak udało im się ustać.
-A więc - kontynuowała - życzę ci dużo, dużo, dużo pieniędzy, zdrowia, szczęścia, pomarańczy i niech ci wreszcie jakiś facet nago tańczy, a nie ty jemu. Oczywiście ma być przystojny - pogroziła palcem - Jak najwięcej sukcesów, kupiłam ci lody i czekoladę, więc tego ci nie pożyczę, ale ogólnie wszystkiego, czego pragniesz! - dokończyła swoją wypowiedź mocno przytulając blondynkę.
-Też cię kocham! Tylko zaraz mnie udusisz i będziesz musiała znaleźć nową przyjaciółkę.
Katherine od razu odsunęła się od niebieskookiej i obie się zaśmiały. Usiadły przy stoliku, a brunetka nalała wina do dwóch kieliszków. Uniosły je i stuknęły.
-Żebyś znalazła w końcu faceta!
-Żebyś dała mi wreszcie z tym spokój! - odparła Lindsay i uśmiechnęła się promiennie.
Upiły po łyku białej cieczy i zabrały się za pałaszowanie tortu, który swoimi rozmiarami nie powalał, ale był cholernie pyszny. Czekoladowe ciasto przełożone kremem orzechowym i polane mleczną czekoladą. Najlepsze jakie jadły do tej pory, a jadły ich naprawdę wiele. Nie przejmowały się zbędnymi kaloriami, ponieważ miały świetną przemianę materii, a także ich praca idealnie pomagała im zrzucić nadprogramowe kilogramy. Żadna z nich nie miała idealnej figury modelki, ale również żadna się tym nie przejmowała. Lubiły siebie takie jakie są i nie miały zamiaru czegoś w sobie zmieniać.
-To twoja sprawka! - w pewnym momencie wykrzyknęła spoglądając na swoją ciemnowłosą przyjaciółkę - To ty poprosiłaś Ivy, żeby mnie wcześniej wypuściła - wskazała na nią łyżeczką z kawałkiem ciasta.
Katherine odwróciła wzrok i sięgnęła po kieliszek. Wypiła jego zawartość do końca, chcąc zyskać trochę czasu. Przełknęła głośno ślinę i spojrzała na blondynkę. Nabrała powietrza do płuc i wypuściła go ze świstem.
-Wcale nie - odparła cicho.
-Jasne, a ja jestem królową Elżbietą. - prychnęła Lindsay - Nie gadaj głupot! - machnęła ręką - Przecież wiem, że to ty. I nie próbuj się wymigać tym, że mam urodziny - pogroziła jej palcem.
-No, ale..
-Nie ma żadnego ale - przerwała jej i włożyła łyżeczkę do ust - Przez ciebie Melissa ma dodatkową robotę, którą mogłam wykonać - mówiła z pełną buzią.
Bailey tylko się zaśmiała i sięgnęła po serwetkę leżącą na stoliku. Wytarła nią czekoladę znajdującą się na brodzie Lindsay.
-Czasem zastanawiam się, dlaczego ci wszyscy faceci na ciebie lecą - znów się zaśmiała, za co oberwała delikatnie w ramię.
-Mam to coś w sobie.
-Tak, szczególnie ubrudzona czekoladą - kolejna fala śmiechu, do której tym razem dołączyła się panna Collins.
~*~
Siedział na wygodnym, czarnym fotelu w jednym z lepszych klubów w Londynie. Popijał kolorowego drinka, co jakiś czas rozglądając się po pomieszczeniu. Obserwował bawiących się ludzi i nie raz zaśmiał się pod nosem, kiedy ochrona wynosiła napalonego gościa. Ale cóż począć, kiedy tancerki tutaj są naprawdę genialne. Seksowne, piękne i niegrzeczne. Sam zamówił sobie taniec. Wybrał blondynkę z niebieskimi oczami o jasnej karnacji, długich nogach i cudownym uśmiechu. Spodobała mu się od kiedy pierwszy raz ją zobaczył. Chciał ją i to za wszelką cenę.
Nie długo potem przed nim stanęła ich szefowa zapraszając go do oddzielnego pokoju. Wstał z zajmowanego miejsca i podążał za kobietą. Nie szli daleko, bo już po chwili znajdował się w pomieszczeniu. Wysoka brunetka ręką przywołała do siebie striptizerkę, która ubrana była w skąpy strój, a na twarzy miała maskę. Wolnym i seksownym krokiem podeszła do mężczyzny. Pchnęła go lekko na krzesło stojące na środku pokoju i obeszła dookoła niego, palcem wskazującym sunąc po jego klatce piersiowej. Stanęła przed nim i usiadła na jego kolanach odrzucając do tyłu blond loki. Poprawiła swoją pozycje i kontynuowała badanie jego torsu.
-Zdejmij maskę, kochanie. Chce widzieć twoją twarz - powiedział zachrypniętym głosem.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową i wstała odwracając się do niego tyłem. Kręcąc pośladkami zniżała się w dół. Rękami jeździła po swoim ciele i co chwilę odrzucała włosy. Podniosła się podchodząc do odtwarzacza, gdzie włączyła cichą, nastrojową muzykę. Wróciła na poprzednie miejsce i nachyliła się w kierunku klienta. Skradła mu drobny pocałunek, a zębami pociągnęła za jego dolną wargę. Zaczęła co raz odważniej poruszać swoimi biodrami. Dołączyła do tego resztę ciała i była już w swoim żywiole. Co jakiś czas ocierała się o bruneta, który wydawał się być zadowolony.
-Skarbie - poprosił, lecz szybko jego usta zakryła kobieca dłoń.
Nachyliła się nad nim i błądziła dłońmi po jego klatce piersiowej. Zaczęła rozpinać guziki koszuli, lecz powstrzymały ją jego ręce. Zacieśnił uścisk na jej nadgarstkach i sprawił, że usiadła na nim okrakiem.
-Jesteś zbyt tajemnicza - mruknął zwilżając wargi - Trzeba to zmienić - złapał za jej maskę i ściągnął ją z jej twarzy.
Blondynka skrzywiła się odwracając głowę, przy okazji zakrywając się włosami. Brunet jednak nie dał za wygraną i łapiąc jej podbródek między kciuk, a palec wskazujący przekręcił ją tak, że musiała na niego spojrzeć. Pierwsze co poczuł w tamtym momencie to złość. Później niedowierzanie, zdezorientowanie, a na koniec uzmysłowił sobie, że został oszukany.
-Co do kurwy?! - warknął.
-Zdejmij maskę, kochanie. Chce widzieć twoją twarz - powiedział zachrypniętym głosem.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową i wstała odwracając się do niego tyłem. Kręcąc pośladkami zniżała się w dół. Rękami jeździła po swoim ciele i co chwilę odrzucała włosy. Podniosła się podchodząc do odtwarzacza, gdzie włączyła cichą, nastrojową muzykę. Wróciła na poprzednie miejsce i nachyliła się w kierunku klienta. Skradła mu drobny pocałunek, a zębami pociągnęła za jego dolną wargę. Zaczęła co raz odważniej poruszać swoimi biodrami. Dołączyła do tego resztę ciała i była już w swoim żywiole. Co jakiś czas ocierała się o bruneta, który wydawał się być zadowolony.
-Skarbie - poprosił, lecz szybko jego usta zakryła kobieca dłoń.
Nachyliła się nad nim i błądziła dłońmi po jego klatce piersiowej. Zaczęła rozpinać guziki koszuli, lecz powstrzymały ją jego ręce. Zacieśnił uścisk na jej nadgarstkach i sprawił, że usiadła na nim okrakiem.
-Jesteś zbyt tajemnicza - mruknął zwilżając wargi - Trzeba to zmienić - złapał za jej maskę i ściągnął ją z jej twarzy.
Blondynka skrzywiła się odwracając głowę, przy okazji zakrywając się włosami. Brunet jednak nie dał za wygraną i łapiąc jej podbródek między kciuk, a palec wskazujący przekręcił ją tak, że musiała na niego spojrzeć. Pierwsze co poczuł w tamtym momencie to złość. Później niedowierzanie, zdezorientowanie, a na koniec uzmysłowił sobie, że został oszukany.
-Co do kurwy?! - warknął.
Więc jest to swego rodzaju wstęp, dlatego też rozdział nie grzeszy długością ;)
Liczę na komentarze z opinią!
Do następnego.
A cudowny rozdział! Jestem pod wrażeniem, tak dobrego początku. Piszesz z sensem, dobrze formułujesz zdania, błędy jakoś nie rzuciły mi się w oczy więc teraz jedyne co to oczekuje na 2 rozdział, bo jest to jeden z blogów które mają super pierwsze rozdziały. Już wiem ze będzie FAJNIE <3
OdpowiedzUsuńOby tak dalej mordko! ;*
Dołączam się do grona obserwatorów ;*
http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/
Chciałam Cię poinformować o tym, że zostałaś nominowana do LBA, więcej informacji znajdziesz tutaj : http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-d.html
OdpowiedzUsuń