niedziela, 16 sierpnia 2015

Taniec Drugi


~Każdy z nas ma swoje małe i duże pragnienia~

     Spychając dziewczynę z kolan wstał z zajmowanego przez siebie miejsca. Mocno złapał za jej przegub i pociągnął za sobą. Wyszedł z pomieszczenia i skręcił w prawo, gdzie na końcu korytarza znajdował się, interesujący go w tym momencie, pokój. Nie mógł pozwolić na to, aby ktoś go oszukiwał. Płacił i wymagał. Uważał, że skoro jest klientem i wydaje niezłą sumkę na jeden, głupi taniec to nie powinno się go okłamywać. Dogłębnie oznajmił, że chce dziewczynę imieniem Candy, a nie jakąś jej tanią podróbkę z doczepionymi włosami. Na samą myśl się skrzywił.
     Dotarli pod drzwi pomieszczenia, w którym znajdował się gabinet szefowej, a zarazem kobiety, która myślała, że jest głupim, napalonym facetem, który przyjmie wszystko co mu da. Ależ się myliła w tej kwestii.
     -Tam nie wolno wchodzić - usłyszał cienki głos lekko przestraszonej blondynki.
     -Chuj mnie to obchodzi - odparł sucho i pociągnął za klamkę.
     Wszedł do środka ciągnąc za sobą dziewczynę. Wypchnął ją przed siebie i utkwił spojrzenie w zdziwionej kobiecie, która siedziała za mahoniowym biurkiem, a w ręce trzymała telefon, najwyraźniej prowadząc rozmowę.
     -Zadzwonię później - oznajmiła i rozłączyła się odkładając komórkę na blat - O co chodzi? - spytała raz patrząc na Melissę, raz na młodego mężczyznę.
     -Jak to o co chodzi? - warknął w jej stronę - Ja się pytam pani, o co chodzi. Nie tak się umawialiśmy!
     -Proszę się uspokoić
     -Nie uspokoję się! - przerwał jej - Wszystkich tak oszukujecie? - prychnął.
     -Melisso - zwróciła się do skąpo ubranej dziewczyny - Proszę, zostaw nas samych. A pana proszę o zajęcie miejsca i wysłuchania mnie.
     Oboje wykonali jej prośby. Zayn nieco się opanował, a jego napięte dotąd mięśnie rozluźniły się nieco. Nie był w pełni spokojny, gdyż emocje w jego ciele szalały z podwójną energią. Zawsze starał się być opanowany, jednak sytuacja sprzed kilku minut nie była małą drobnostką. Nienawidził kłamstw, a to było kompletnie poza granicami. Jak nożna być w ogóle tak bezczelnym?
     -Odezwie się pani wreszcie?! - znów podniósł głos ponaglając młodą kobietę.
     -Candy miała bardzo ważną sprawę osobistą. Pozwoliłam jej opuścić klub, ponieważ był pan jej ostatnim klientem na dziś. Poprosiłam Melissę, aby ją zastąpiła. Oto cała historia. - odparła spokojnie przy tym wygodniej rozsiadając  się w fotelu.
     -Rozumiem, że wolała pani mnie okłamać, niż powiedzieć prawdę i przełożyć usługę na inny termin? - zakpił - Ja też jestem człowiekiem i mam uczucia. Zrozumiałbym. Postąpiła pani najgorzej, jak tylko mogła. W zamian za rekompensatę żądam zwrotu pieniędzy i darmowy taniec - oznajmił na jednym wdechu wpatrując się w ciemne oczy kobiety.
     -Oczywiście, sama chciałam to zaproponować. Czy jutro, o godzinie dwudziestej pierwszej panu pasuje? - spytała spoglądając w harmonogram jej najlepszej tancerki.
     -Jak najbardziej - odpowiedział posyłając jej sztuczny uśmiech, po czym wstał z zajmowanego miejsca.
     -Jakieś wymagania?
     -Brak oszustw - jego głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji.
     Wypowiadając jeszcze ciche 'do widzenia' opuścił gabinet pani Hathaway. Od razu udał się do wyjścia z klubu. Był wkurwiony zaistniałą sytuacją. A buzująca w jego żyłach krew nie pomagała mu w opanowaniu się. Biorąc głęboki wdech, założył na ramiona skórzaną kurtkę i powędrował prosto do swojego mieszkania w centrum Londynu.
     Jego nieodparta chęć zapalenia ziściła się chwile później, kiedy z kieszeni wyjął paczkę papierosów. Odpalił jednego z nich i mocno się zaciągając kontynuował drogę do domu. Do jego własnego azylu, gdzie nikt nie miał wstępu. Był typem samotnika; nie lubił opowiadać o swoim życiu, które mimo wszystko nie było złe. Pracując w jednym z lepszych warsztatów zarabiał spore kwoty. Nie narzekał na pieniądze, gdyż miał ich pod dostatkiem. Chciał tylko jednego.

~*~

     Zakładając na siebie czerwoną, koronkową bieliznę przyglądała się swojemu odbiciu. Czuła się seksowna i tak też wyglądała. Odrzuciła włosy do tylu i sięgnęła po wieszak, na którym wisiała, takiego samego koloru, jak wcześniejsze ubrania, sukienka. Wciągnęła ją na siebie i lekko wygładziła materiał. Koronkowa góra z szerokimi ramiączkami i rozkloszowany dół. Do całej kreacji dołożyła wysokie, czarne szpilki, a całość wykończyła mocniejszym makijażem, którego atutem były czerwone usta. Okręciła się dookoła własnej osi i uśmiechając pod nosem złapała złotą kopertówkę. Opuściła pokój i dołączyła do swojej przyjaciółki, która czekała na nią przy drzwiach wyjściowych.
     -Ale się odstawiłaś - zaśmiała się wzrokiem skanując jej ciało - Już wiem, dlaczego ci wszyscy faceci na ciebie lecą - kolejna salwa śmiechu.
     -Głupia - Lindsay jedynie pokręciła głową wychodząc na klatkę schodową.
     Od razu skierowały się w stronę windy, którą zjechały na parter. Na zewnątrz czekała wcześniej zamówiona taksówka. Wsiadły do niej podając kierowcy adres, pod który ma jechać. Mężczyzna o nic więcej nie pytając po prostu ruszył we wskazane miejsce, a one podziwiały widoki za oknem, bo trzeba przyznać, że Londyn to piękne miasto, ale wieczorem staje się bardziej magiczny. Wszystko wydaje się być inne, ciekawsze, intymniejsze.
     Cicha muzyka wydobywająca się z głośników samochodu towarzyszyła im podczas całej podróży. Bardzo dobrze znały jeden z utworów Christiny Aguilery. Każda z nich nuciła go pod nosem, rozmyślając na rożne tematy.
     Głowę panny Collins zaprzątał jej dzisiejszy, ostatni 'występ'. Miała nadzieje, że klient zgodził się na swego rodzaju zamianę. Nie lubiła, kiedy ktoś musiał wykonywać za nią pracę, ale nie mogła kłócić się z Ivy. Niestety musiała pogodzić się z decyzją jej szefowej.
     -Należy się pięć funtów i trzydzieści pensów - z zamyślenia wyrwał ją głos kierowcy, a po zapłaceniu należnej kwoty, razem z Katherine opuściła taksówkę.
     Ustawiły się na końcu kolejki, która o dziwo nie była długa. Czekając na swoją kolej rozmawiały na błahe tematy. W swoim towarzystwie czuły się świetnie i nie potrzebowały niczego więcej, niż normalnej pogawędki. Nie dobierały słów, jak wybitni poeci czy nawet politycy. Były normalnymi dziewczynami, robiącymi zwykle, ludzkie rzeczy. Jak choćby wyjście do klubu.
     -Nazwisko - szorstki głos bramkarza rozbrzmiał w ich uszach.
     -Bailey - usłyszał odpowiedź od ciemnowłosej dziewczyny.
     Spojrzał na trzymaną w rękach listę i wykreślając odpowiednią linijkę, wpuścił je do środka. Od razu udały się do baru, gdzie zajęły dwa, wolne miejsca.
     -Dwa razy Cosmopolitan.
     Barman jedynie rzucił na nie okiem i wziął się za robienie drinków. Nie czekały długo, a mężczyzna ustawił przed nimi szklanki wypełnione do połowy cieczą.
     -Na koszt firmy - puścił im oczko i zajął się innymi klientami.
     Sącząc powoli swoje napoje kontynuowały rozmowę. Co jakiś czas wznosiły toast śmiejąc się głośno. Niektóre z nich były absurdalne, ale to był ich wieczór i nie obchodziło je nic. Miały ochotę się bawić i pić, jak za trzech.
     -Hmm....żeby następny seks był niezapomniany! - ciemnowłosa uniosła szklankę do góry.
     -I żeby facet wiedział, co robić - jej przyjaciółka stuknęła swoim naczyniem o jej.
     Zaśmiały się głośno i upiły po dużym łyku alkoholu. Nie trzeba było wiele czasu, a zamawiały kolejne drinki i wznosiły kolejne toasty. Były coraz bardziej pijane, ale też coraz bardziej zadowolone. Bo przecież urodziny ma się tylko raz i trzeba je uczcić. Każdy robi to na swój sposób, a one lubiły spontaniczność. Dały się ponieść muzyce i tańcząc na środku parkietu flirtowały z każdym chłopakiem, który tylko zwrócił na nie uwagę.



     Siedział w kącie pomieszczenia i z daleka obserwował jej ruchy. Poruszała seksownie biodrami śmiejąc się razem ze swoją przyjaciółka. Wyglądała zjawiskowo, a jego nawyki dawały o sobie znać. Pragnął dotknąć jej filigranowego ciała, które kusiło go niemiłosiernie. Pragnął pociągnąć za jej blond włosy, które sięgały do piersi. Pragnął, by błagała go o więcej. Pragnął, by była jego.
     Kiedy tylko wszedł do klubu od razu rzuciła mu się w oczy. Nie miał problemu, aby ją rozpoznać. Przechodząc obok poczuł mocny zapach, jej słodkich perfum. Do tego czerwone usta, które tak bardzo chciał pocałować. Wyobrażał sobie, jak łapie zębami jej dolną wargę i lekko przygryza. Jak szepcze jej do ucha sprośne słowa, a ona cicho chichocze. Jak tańczy tylko dla niego, kiedy zechce. Kiedy ma tylko ochotę.
     Bo wszystkie jego myśli krążyły wokół niegrzecznej tancerki, która oczarowała go swoimi niebieskimi oczami.
     Czy nasze pragnienia można tak po prostu odepchnąć? Pozbyć się ich na zawsze? Sprawić, że znikną i nigdy nie wrócą?
     Wszystkie jego zmysły szalały, gdy na nią spoglądał. A kiedy ich wzrok spotkał się na dosłownie dwie sekundy, wiedział, że największym jego pragnieniem była ona.


Od autorki:
Witam Was! Prezentuje nowy rozdział, który mam nadzieje, że się Wam spodoba ;)
Postanowiłam, że każdy będzie mniej więcej takiej długości, a wszystkich będzie około piętnastu.

Liczę na komentarze!

1 komentarz:

  1. Kiedy nastepny? NIE MOGE SIE DOCZEKAC <3 jestes cudowny i rozdział tez

    OdpowiedzUsuń